Fragment felietonu o ekskluzywnym klubie motoryzacyjnym. Tekst oryginalnie pojawił się na łamach bloga Śniadanie i Gablota, link znajduje się poniżej cytowanego fragmentu. Zdjęcie: archiwa Mid Night Club

Pierwsza zasada: Nie mówimy o klubie

To trochę parafraza znanego cytatu z filmu „Podziemny Krąg”, ale właśnie taka jest ogólna zasada, która przyświeca ludziom zrzeszonym w Mid Night. Jako że są to osoby z najwyższych kręgów lub po prostu dobrze sytuowane, o samej ekipie mówi się bardzo mało i tylko ci, którzy znają historię, wiedzą jak rozpoznać członków. Jednak zanim dotrzemy do sposobu rekrutacji czas na trochę historii.

Lata 80. XX wieku były nie tylko szalonym okresem w USA, czy okresem szalejącej biedy i kombinatorstwa w Polsce, ale również mocnym wzrostem ekonomicznym w dalekiej Japonii. Japończycy się bogacili, bo bogacił się przemysł. Kraj Kwitnącej Wiśni od czasów powojennych był w swoim rozkwicie – Supry, Skyline R32, R33, Fairlady Z (300ZX) czy importy najświeższych modeli z 911 (930) Turbo na czele były czymś powszechnym w tamtych czasach, szczególnie wśród ludzi majętnych, którzy w ten sposób pokazywali swój status. Wśród tych ludzi byli też fani szybkiej jazdy i jak na potomków samurajów przystało – mieli dość honorowe i nietypowe podejście do uczestnictwa w swoim „klubiku”.

Teatrem działań wszystkich „ulicznych ścigantów” w aglomeracji tokijskiej był i jest nadal słynny „Wangan”, czyli Metropolitan Expressway Bayshore Route. Zwana Route B licząca 62 km autostrada łączy Jokohama na zachodzie z Ichikawa na Północy, przebiegając przez Tokio. Tak długi odcinek tylko prosił się o to, żeby być poligonem doświadczalnym i drogą testową dla wszystkich – od fanów motoryzacji poprzez tunerów na nielegalnych ścigantach kończąc. Tak jest od dekad i nawet dzisiaj Wangan nie zmienił swojego nocnego przeznaczenia.

Całość przeczytasz klikając w link poniżej:


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *